Jej wersja wydarzeń nie pokrywa się jednak z tym, co mówią sąsiedzi oraz mundurowi. Kobieta przyznaje, że rzeczywiście pozostawiła psa na balkonie, jednak nie na kilka dni, a kilka godzin. - Wystawiam psa na balkon tylko wtedy, gdy nikogo nie ma w mieszkaniu, bo jest on młody, przez co wszystko gryzie i niszczy. W piątek byłam w pracy.
Skandal w Suwałkach! Na policję wpłynęło zgłoszenie od zaniepokojonych sąsiadów, którzy od kilku dni słuchali wycia i skamlenia psa zamkniętego na balkonie. Okazało się, że właściciele pojechali na...urlop. Sąsiedzi zaniepokojeni piszczeniem i skamleniem psa wezwali straż pożarną oraz policję. Okazało się, że wycieńczone zwierze od kilku dni siedzi zamknięte na balkonie. Ostatni raz było widziane na spacerze w piątek. - To zwierzę tam piszczało, skomlało. Było widać, że dzieje się mu krzywda - mówi kom. Kamil Sorko z białostockiej policji dziennikarzom TVN24. Jak udało się ustalić policji, psa na balkonie zamknęła najprawdopodobniej kobieta. Nie ma wątpliwości, że właściciel odpowie przed sądem za znęcanie się nad zwierzętami. Pies, po akcji ratowniczej, trafił do suwalskiego schroniska, gdzie wypił pół wiadra wody na raz. Teraz będzie szukał nowego domu.
Upalne temperatury powracają! Pamiętajmy w tych dniach także o naszych czworonożnych przyjaciołach i nie zostawiajmy ich zbyt długo na rozgrzanym od słońca balkonie. Jeśli w czasie upałów zauważysz na balkonie psa, który w dodatku wydaje się ospały lub przeciwnie – jest pobudzony i głośno szczeka, masz prawo zareagować.
Strażacy i policjanci ewakuowali z balkonu psa, który zdaniem sąsiadów był tam zamknięty przez trzy dni bez jedzenia i picia. Właścicielka twierdzi, że to kłamstwoW sobotni wieczór policjanci i strażacy w asyście pracownika schroniska ewakuowali psa, zamkniętego na balkonie jednego z mieszkań przy ul. Armii Krajowej w Obornikach. Zwierzę zostało przywiązane przez właścicielkę do balustrady na trzecim piętrze. Losem czworonoga zainteresowali się sąsiedzi, którzy poprosili o interwencje dzielnicowego. Ich zdaniem pies przebywał na balkonie od przynajmniej trzech dni, nie mając pozostawionego jedzenia i picia. - Policjanci po przyjeździe na miejsce próbowali skontaktować się z właścicielką mieszkania, jednak bez powodzenia - podaje Paweł Witzberg z komendy powiatowej policji w że zwierzę może być wycieńczone, funkcjonariusze zdecydowali się je ewakuować. W tym celu poprosili o pomoc strażaków z komendy powiatowej. Na miejsce sprowadzono również pracownika obornickiego schroniska. Strażacy przy pomocy podnośnika koszowego dostali się na balkon, przecięli siatkę ochronną i oswobodzili czworonoga. - Pies na rękach strażaków został sprowadzony na ziemię. Tam czekał już pracownik „Azorka”, który przewiózł zwierzę do schroniska - dodaje policjanci wyjaśniają, dlaczego właścicielka psa pozostawiła go przywiązanego na balkonie i czy rzeczywiście był on pozostawiony bez jedzenia i picia przez kilka dni. Za takie zachowanie grozi bowiem zarzut znęcania się nad zwierzętami, za co zgodnie z kodeksem karnym grozi kara nawet do dwóch lat pozbawienia czekając na rezultaty policyjnych ustaleń, nasza redakcja sama dotarła do właścicielki psa, która jak się okazuje, nie ma sobie nic do zarzucenia. Jej wersja wydarzeń nie pokrywa się jednak z tym, co mówią sąsiedzi oraz mundurowi. Kobieta przyznaje, że rzeczywiście pozostawiła psa na balkonie, jednak nie na kilka dni, a kilka Wystawiam psa na balkon tylko wtedy, gdy nikogo nie ma w mieszkaniu, bo jest on młody, przez co wszystko gryzie i niszczy. W piątek byłam w pracy. W sobotę musiałam popołudniu wyjechać. Pies tylko wtedy był na balkonie. Do mieszkania wróciłam wieczorem, gdy strażacy niestety kończyli już akcję - przekonuje oborniczanka. Nasza rozmówczyni stanowczo też zaprzecza, aby zwierze było pozostawione bez jedzenia i To nieprawda. Na balkonie były trzy miski. Pies nie był zagłodzony, tak jak twierdzą sąsiedzi i policjanci. Wręcz przeciwnie, jest on bardzo zadbany. Czy nie lepiej, że przebywał w chłodnym miejscu, niż miałby się dusić w mieszkaniu? - dodaje właścicielka psa. Jej słowa potwierdzili również pracownicy schroniska, którzy zabrali zwierzę na kilkudniową obserwację. Nie wykazała ona, aby czworonoga głodzono lub znęcano się nad Sunia była w dobrej kondycji i nie można tu mówić o żadnym wycieńczeniu. Zresztą nasz pracownik, który odbierał ją od strażaków potwierdził, że na balkonie znajdowały się miski z jedzeniem - informuje kierownik schroniska „Azorek”, Iwona Jindra, i dodaje: - Rzeczywiście jest to bardzo energiczny pies i może sprawiać kłopoty, gdy zostaje sam w mieszkaniu. Nie mniej jednak to nie oznacza, że powinno się go przywiązywać i pozostawiać na balkonie przez kilka godzin. A co Wy o tym sądzicie? Czy zamykanie psa na balkonie można uznać za znęcanie? Czy może to przesada? ofertyMateriały promocyjne partnera
Może powołać się np. na regulamin porządku domowego, dlatego warto, aby wspólnota w takim regulaminie zawarła informację dotyczącą problemu hałasujących zwierząt. Administrator może także skierować pismo do właściciela psa, w którym uzasadni sprawę, powoła się na konkretne punkty z regulaminu, a także opisze problem czy
Policjanci z Debrzna otrzymali zgłoszenie o wyrzuceniu kotki z drugiego piętra z budynku wielorodzinnego w Debrznie (woj. pomorskie). Funkcjonariusze wezwali na miejsce weterynarza, ustalili świadków oraz mieszkanie, z którego wyrzucono kotkę. Chwilę później zatrzymali 30-letniego mężczyznę, podejrzanego o wyrzucenie zwierzęcia przez okno. Kotka trafiła lecznicy dla zwierząt, natomiast zatrzymany mężczyzna po wytrzeźwieniu usłyszał zarzut znęcania się nad zwierzęciem. Za popełnienie takiego przestępstwa, grozi kara pozbawienia wolności do 3 lat. Funkcjonariusze z Debrzna zostali w ubiegłą środę wezwani pod budynek wielorodzinny w Debrznie, gdzie ktoś z okna na drugim piętrze wyrzucił kotkę, która upadła na betonowy chodnik. Policjanci na miejscu ustalili świadków zdarzenia i mieszkanie, z którego wyrzucono kotkę, wezwali również weterynarza. Pod wskazanym mieszkaniem, zastali 30-letniego mężczyznę, który pył gościem właściciela mieszkania, powiedział funkcjonariuszom, że kot sam wypadł z okna, później jednak potwierdził, że wyrzucił go, bo denerwowało go jego miauczenie. Mężczyzna został zatrzymany, badanie trzeźwości wskazało u niego ponad 1,8 promila alkoholu w organizmie. Na miejscu nie było możliwości zdiagnozowania obrażeń u kotki i jeden z policjantów pojechał z nią do lecznicy w Człuchowie. Tam po prześwietleniu RTG weterynarz stwierdził, że w wyniku upadku z dużej wysokości na betonowy chodnik kotka ma połamane kości kończyn tylnej i liczne potłuczenia, po badaniach została pod opieką weterynaryjną w Człuchowie. Najprawdopodobniej dalszymi losami zwierzęcia zajmie się Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Człuchowie. Po wytrzeźwieniu mężczyzna usłyszał zarzut znęcania się nad zwierzęciem, przyznał się do winy. Za popełnienie takiego przestępstwa grozi mu kara do 3 lat pozbawienia wolności. Po kłótni z żoną utopił jej psa Kiedy 49-letnia mieszkanka gminy Dobczyce wróciła do domu zastała swojego psa martwego na trawniku przed domem. Jej podejrzenia padły na męża, ponieważ zanim wyszła z domu między małżonkami doszło do kłótni o czworonoga. Mąż kategorycznie jednak zaprzeczał, aby miał z tym coś wspólnego. Sprawa znalazła swój finał w dobczyckim komisariacie. Policjanci Komisariatu Policji w Dobczycach zostali wezwani przez 49 letnią kobietę do jednej z miejscowości gminy Dobczyce. Kiedy wróciła do domu zauważyła, że jeden z jej psów nie żyje. Zanim opuściła dom pokłóciła się z mężem o tego czworonoga. Mężczyzna miał go dosyć, bowiem uciekał poza ogrodzenie, zaczepiał przechodniów i dużo szczekał. 49-latek twierdził jednak, że nie ma nic wspólnego ze śmiercią psa, tłumacząc się, że znalazł go martwego w beczce wody. To wzbudziło uzasadnione podejrzenia kobiety, która powiadomiła policjantów. Mundurowi, którzy przyjechali nie uwierzyli w tłumaczenia będącego pod wpływem alkoholu mężczyzny. W związku z podejrzeniem iż doszło do przestępstwa zatrzymali go. We wtorek w Komisariacie Policji w Dobczycach podejrzany przyznał się do winy i wyraził chęć dobrowolnego poddania się karze. Zgodnie z Ustawą o ochronie zwierząt „Kto zabija, uśmierca zwierzę podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”. Teraz sprawdzone zostaną również warunki bytowania pozostałych czworonogów jakie zamieszkują z małżeństwem. Szczeniaki porzucone przy śmietniku w godzinach wieczornych do Straży Miejskiej w Bydgoszczy wpłynęło zgłoszenie o szczeniętach znalezionych przy śmietniku przy ul. GOPR. Na miejsce został skierowany patrol, który przewiózł pieski do lecznicy weterynaryjnej. Sprawę przekazano następnie policji. Pies z pragnienia wyskoczył z balkonu Strażnicy patrolujący osiedle Wyżyny w Bydgoszczy zostali zaalarmowani przez mieszkankę ul. Grzymały – Siedleckiego, że na balkonie jednego z pobliskich bloków znajduje się pies, który próbuje z niego wyskoczyć. Nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, iż balkon ten był na 4 piętrze. Patrol niezwłocznie skierował się w stronę wskazanego budynku, gdzie zastał młodego Amstaffa… biegającego już w najlepsze po chodniku. Zwierzę bez trudu zostało pochwycone przez strażniczkę i po napojeniu natychmiast przewiezione do lecznicy weterynaryjnej. Pomimo, że pies był wychudzony, badanie weterynaryjne nie potwierdziło obrażeń bezpośrednio zagrażających zwierzęciu i dlatego umieszczono go w schronisku. Ponieważ wstępne ustalenia mogą wskazywać, iż pies był pozostawiony na balkonie przez kilka dni bez dostępu do wody i pożywienia, sprawę przekazano Policji celem przeprowadzenia dalszych czynności w kierunku naruszenia przez właściciela ustawy o ochronie zwierząt. Wyrzucił pisklęta – wpadł w ręce policjantów Policjanci z VIII Komisariatu KMP w Łodzi zatrzymali 29-letniego mieszkańca Łodzi, który wyrzucił dwa pisklęta z poddasza kamienicy mieszczącej się w dzielnicy Łódź-Górna. Ptaki nie przeżyły, a o bulwersującej sprawie powiadomieni zostali funkcjonariusze. Policjanci z pomocą świadków bardzo szybko ustalili mężczyznę odpowiedzialnego za ten bezduszny czyn. 25 czerwca 2019 roku policjanci pełniący służbę na terenie dzielnicy Łódź-Górna otrzymali od dyżurnego zgłoszenia dotyczące aktu przemocy nad zwierzętami. Z relacji naocznych świadków zdarzenia wynikało, że młody mężczyzna kilkanaście minut wcześniej wyrzucił dwa pisklęta z poddasza kamienicy. Następnie, okaleczone ptaki sprzątnął łopatą i pozostawił pod drzewem, doprowadzając do ich śmierci. W trakcie rozmowy świadków z mundurowymi, podejrzany pojawił się pod kamienicą, gdzie doszło do popełnienia przestępstwa. Mężczyzna początkowo negował swój udział w zdarzeniu jednak po jakimś czasie przyznał się do wyrzucenia piskląt. 29-latek, który nie był karany za podobne przestępstwa usłyszał zarzut dot. znęcania się nad zwierzętami. Teraz grozi mu za to nawet do 3 lat pozbawienia wolności. Ptaki chronione są na podstawie przepisów Ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 roku o ochronie zwierząt. Bezpodstawne zabijanie, bądź inne formy znęcania się zwierzętami zagrożone są karą nawet do 5 lat pozbawienia wolności. Widząc osoby, które krzywdzą zwierzęta nie bójmy się zareagować oraz powiadomić o tym odpowiednie służby: Policję, bądź Straż Miejską. Dzięki informacji od świadka policjanci wyciągnęli psa z rozgrzanego auta Gdańscy policjanci, dzięki informacji od świadka wyciągnęli z nagrzanego i zamkniętego auta psa, którego właścicielka zostawiła na co najmniej godzinę w samochodzie. Pies leżał wycieńczony na siedzeniu. Policjanci przypominają: Nie bądźmy obojętni! Gdy zauważymy zwierzę znajdujące się w sytuacji zagrażającej jego życiu lub zdrowiu poinformujmy policjantów, dzwoniąc pod numer tel. alarmowego 112. Gdańscy policjanci zostali zaalarmowani o tym, że w stojącym na parkingu samochodzie od dłuższego czasu jest pozostawiony bez opieki pies, który według zgłaszającego jest wycieńczony. Zgłaszający powiedział policjantowi, że na początku zwierzę reagowało szczekaniem na każde jego podejście do samochodu, potem było widać, że jest coraz słabsze i osowiałe. Mężczyzna na początku sam na własną rękę próbował znaleźć właściciela, szukając go w pobliskich sklepach. Gdy stało się to bezskuteczne zaalarmował policjantów. Policjanci, którzy przyjechali na interwencje sprawdzili do kogo należy auto, ale z uwagi na brak możliwości skontaktowania się z jego właścicielką oraz z uwagi na stan, w którym znajdował się pies, funkcjonariusze podjęli decyzję o rozbiciu szyby i wyciągnięcia zwierzęcia z rozgrzanego samochodu. Gdy pies był już bezpieczny, policjanci przeprowadzili go w zacienione miejsce, podali wodę i wezwali lekarza weterynarii. Lekarz sprawdził kondycję psa i stwierdził, że ma on oznaki wycieńczenia, ale jednocześnie zapewnił że podanie zwierzęciu odpowiedniej dawki wody powinno mu pomóc. Podczas policyjnej interwencji do samochodu przyszła właścicielka czworonoga, która została przesłuchana przez policjantów. Jeżeli zgromadzony w sprawie materiał dowodowy wykaże, że swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem właścicielka samochodu naraziła psa na utratę życia lub zdrowia, naruszając przepisy ustawy o ochronie zwierząt, grozić jej może kara grzywny, ograniczenia wolności, a nawet do dwóch lat więzienia. Warto wiedzieć, że gdy temperatura na zewnątrz sięga 30 stopni Celsjusza, to temperatura wewnątrz pojazdu pozostawionego na słońcu wzrosnąć może nawet do 90 stopni Celsjusza, co dla pozostawionego w nim zwierzęcia może oznaczać śmierć. Wewnątrz samochodu nie ma cyrkulacji powietrza, która umożliwiałaby zwierzęciu swobodne oddychanie. Nawet miska z wodą nie umożliwiłaby psu oddychania, a jedynie może ona zapobiec odwodnieniu, o ile zwierzę będzie chciało pić ciepłą wodę. Pamiętajmy: – Nie zabierajmy ze sobą zwierząt w podróż samochodem, jeśli planujemy załatwianie różnych spraw i wiemy, że nie będziemy mogli ze sobą zabrać zwierzęcia. Często takie osoby tłumaczą się, że wyszły tylko na chwilę, aby zrobić zakupy lub coś załatwić, albo że zostawiły w samochodzie uchyloną szybę. Nawet w ten sposób naraża się pozostawione zwierzę na zagrożenie – uchylona szyba nie poprawi cyrkulacji gorącego powietrza wewnątrz pojazdu, a pozostawienie szczeliny zachęca psa do tego, by wkładał tam pysk poszukując źródła „powiewu”. Wcale też nie trzeba długiego czasu, aby zwierzę mogło ulec przegrzaniu, odwodnieniu, udarowi czy nawet uduszeniu. – Pamiętajmy, że jeśli funkcjonariusze stwierdzą, że dłuższe pozostawanie psa w aucie zagraża jego życiu, mają prawo użyć wszelkich środków, umożliwiających wydostanie go z pojazdu – włącznie z wybiciem szyby. – Nieodpowiedzialnemu właścicielowi czworonoga grozi mandat karny, a w szczególnych przypadkach nawet zarzuty karne za znęcanie się nad zwierzęciem. – Nie bądźmy obojętni! Gdy zauważymy zwierzę znajdujące się w sytuacji zagrażającej jego życiu lub zdrowiu poinformujmy policjantów, dzwoniąc pod numer tel. alarmowego 112. (KWP)
Dla ścisłości tak jak wszystkie normalne psy załatwiają się głównie na podwórku. Kuweta czyli mata higieniczna stoi po to, by pies nie musiał usilnie trzymać 8-10 godzin moczu, bo ani to zdrowe dla tak małego psa ani przyjemne. Jak człowiek ma 40'C gorączki to dla mnie jest chwilowo obłożnie chory. O to mi chodziło.
Koty niewychodzące rzadko są zarzewiem sąsiedzkich konfliktów, choć… czasem też do tego dochodzi. Zwłaszcza gdy ktoś ma ich więcej i nie czyści kuwet dostatecznie często. Przykry zapach może się wtedy wydostać na klatkę schodową. Szczególnie jeśli nie kastruje kocurów – a tak niestety też bywa. Zdarza się też, że sąsiedzi nie mogą znieść braku wyobraźni właściciela. Na przykład gdy ten ma kota niewychodzącego, ale nie zabezpieczył balkonu na trzecim piętrze. Są wtedy skazani na codzienne obserwowanie śmiertelnie niebezpiecznych balansów mruczka na balustradzie. I nic dziwnego, że krew ich zalewa na bezmyślność takiego „opiekuna”. Zazwyczaj jednak sąsiedzkie konflikty o koty dotyczą mruczków wychodzących. Co przeszkadza sąsiadom? Najczęstsze sąsiedzkie konflikty o koty: kuweta z piaskownicy Załatwianie się do piaskownicy najczęściej wywołuje sąsiedzkie konflikty o koty. Nic dziwnego: dla mruczka piaskownica jest wymarzoną kuwetą i niejeden skorzysta z takiej toalety. Trudno się dziwić, że takie zachowanie zwierzaka budzi irytację rodziców. Prawdą jest też jednak to, że akurat ten problem łatwo rozwiązać: piaskownicę można przykryć. To jednak teoria, bo w praktyce, nawet jeśli jest taka możliwość, mało komu się chce to robić… Niezapowiedziane kocie wizyty Koty wychodzące są często dobrze zsocjalizowane i chętne do kontaktów z obcymi ludźmi. Jeśli podchodzą do nich na dworze, często dostają uśmiech i głaski (choć kiedyś mogą trafić na kogoś, kto je skrzywdzi…). Jeśli jednak zaczynają składać niezapowiedziane wizyty sąsiadom z parteru, wchodząc do nich przez okno czy balkon – to już nie wszystkim się spodoba. Ktoś przecież może mieć alergię na koty. Albo własnego mruczka, który się poczuje zagrożony takimi odwiedzinami. Albo psa, który może przybyszowi zrobić krzywdę – a przecież nikt nie chce być świadkiem rozlewu krwi. „Przesadzanie” roślin na balkonie Nawet jeśli sąsiad nie wpuści kota do mieszkania, ten może się rozgościć na jego balkonie i zająć się np. roślinami w doniczkach… Jeżeli zechce je skubać, na dodatek grozi mu zatrucie. A jeśli bezceremonialnie ułoży się do snu w skrzynce pełnej mięciutkich roślinek, to… my też możemy się spodziewać niezapowiedzianej wizyty – sąsiada. I raczej nie będą to miłe odwiedziny… Drzemki w dziecięcych wózkach Można by dyskutować, czy dziecięce wózki powinny stać na klatce, bo przecież blokują drogę ewakuacyjną. Często jednak stoją i… stają się miejscami drzemki mruczków, które dostały się na klatkę (bo np. ktoś życzliwy je wpuścił), ale ich właściciele o tym nie wiedzą i nie otworzyli im drzwi do mieszkania. Dla kota to nic strasznego, jeśli pod łapą ma wygodną miejscówkę, w której może poczekać, aż opiekun sobie o nim przypomni. Ale jeśli zostanie na tym nakryty przez właściciela wózka, który do tego jest zdania, że koty roznoszą choroby czy duszą dzieci w łóżeczkach… No, to sytuacja będzie nie do pozazdroszczenia! Zapachy na klatce schodowej Nawet jeśli kot omija wózki, zapewne będzie miał inne pomysły na spędzenie czasu na klatce schodowej. Wykorzysta go na oznaczenie terenu na różnych piętrach, a na jednej z wycieraczek – z sobie tylko wiadomych powodów – może nawet zaznaczyć swoją obecność w jakiś szczególny sposób. Co gorsza, gdy już sobie takie miejsce wybierze, ta arcykłopotliwa sytuacja może się powtarzać.
Istnieje wiele przyczyn, dla których pies może wybierać łóżko jako miejsce do załatwiania się, w tym brak treningu, lęk separacyjny, choroby lub ból. Aby rozwiązać ten problem, należy najpierw ustalić przyczynę załatwiania się na łóżko. W przypadku braku treningu, ważne jest, aby codziennie wyprowadzać psa na spacery oraz
Zacznij wyprowadzać szczeniaka na dwór dopiero kiedy przejdzie pełną serię szczepień. Jeśli chcesz wychodzić z nim wcześniej, to na krótko i ogranicz kontakty z innymi zwierzętami. Na miejsce załatwiania wybierz miejsce czyste i spokojne. Na początku możesz przyzwyczajać psa do korzystania z toalety w określonym miejscu. Najpierw naucz szczeniaka załatwiania się na rozłożoną gazetę w pobliżu drzwi, następnie załatwiania się na gazecie na zewnątrz, a później zabrać gazetę i przyzwyczaić pieska do załatwiania się w miejscu, w którym leżała. Efekt osiągniesz szybciej, gdy w pobliżu gazety, gdzieś przy drzwiach, umieścisz legowisko szczeniaka. Psy nie załatwiają się tam gdzie śpią i jedzą, więc jest duża szansa, że pies szybciej wyjdzie na zewnątrz. W pierwszych dniach ogranicz szczeniakowi możliwość biegania po całym mieszkaniu – zmusisz go tym samym, by wybrał sobie toaletę w jednym pomieszczeniu. Bacznie go obserwuj. Jeśli zacznie się kręcić, będzie niespokojny i zacznie kucać, natychmiast odnieś go do kuwety lub szybko rozłóż pieluch/gazetę. Po wszystkim daj mu smakołyk. Po pewnym czasie zauważysz, gdzie twój szczeniak lubi się załatwiać. Zostaw w tym miejscu pieluchę, gazetę lub kuwetę z granulatem pochłaniającym wilgoć. Zadbaj o to, aby twój pies załatwiał się na różnym rodzaju podłoża, nie tylko na trawie lub piasku, bo się przyzwyczai i później przy braku danego podłoża nie będzie umiał się wypróżnić. Jeżeli psiak zapomni się i załatwi w niedozwolonym miejscu, nie krzycz na niego. Kary za takie zachowanie mogą prowadzić do tego, że pies będzie zjadał swoje odchody lub załatwiał się w ukryciu, a tego zachowania nie będzie już tak łatwo oduczyć. Wyprowadzaj szczeniaka na dwór zawsze po drzemce, zabawie i posiłku. Polecam to ćwiczenie: gdy pies załatwia się na dworze, zacznij gwizdać w jakiś charakterystyczny sposób. Gdy szczeniak skończy, gwiżdż jeszcze przez chwilę. Wynagrodź psa pochwałą i smakołykiem. Pies skojarzy gwizd z załatwianiem się. Będzie wiedział, że załatwiając się na twoją gwizdaną komendę, dostanie od ciebie smakołyk. Wyprowadź psa na dwór i nie wracaj z nim do domu tak długo, aż się nie załatwi. Daj mu wtedy podwójną porcję jego ulubionego przysmaku. Jeśli pies załatwi się w domu, nie dawaj mu niczego w nagrodę. Z czasem pies skojarzy, że tylko załatwianie się na zewnątrz przynosi korzyści.
7 najważniejszych wskazówek dotyczących mieszkania z psami Bądź realistą. Porozmawiaj z właścicielem. Informuj psa na bieżąco o szczepieniach i profilaktyce przeciwpasożytniczej. Bądź uprzejmy dla sąsiadów. Bądź przygotowany na to, aby każdego dnia poświęcać czas swojemu psu. Uspołeczniaj i odczulaj. Przygotuj się do szkolenia w domu. 5.12.2012 Czy to okrutne mieć psa w
Witam. Moja sunia ma problemy z załatwianiem się. Kiedy robi kupkę - wychodzi rzadka, bardzo brzydko pachnie a sunia po zrobieniu jej siada na zadzie, widać że się denerwuje, warczy na zad. Jednak nie zawsze tak jest. Sunia robi przeważnie 3-4 kupki na dzień. Większość jest właśnie rzadka brzydka, ale zazwyczaj jedna z nich jest w porządku. Sunia też nie zawsze siada na zadzie. Zastanawiam się czy to raczej coś bakteryjnego i poważnego czy to tylko kwestia żywienia? Aktualnie zmieniamy karmę z chappi na brit adult. Martwię się bardzo bo widać że sunia się męczy. Jeszcze dodam, że problem występuje już od jakiegoś dłuższego czasu, myślę że będzie trochę ponad miesiąc. Z drugiej strony - jeśli jest to coś bakteryjnego to czy odrobaczenie nie powinno pomóc? Sunia była odrobaczana a nadal jest ten sam problem. Już naprawdę nie wiem. Problem jest wstydliwy - nie wiem co powiedzieć jeśli będę musiała iść do weterynarza. Trochę mi głupio, że wyjdę na przewrażliwioną. Byłabym wdzięczna za odpowiedź bo ja naprawdę nie wiem co się dzieje i bardzo się martwię. Z góry dziękuję. Problem może być spowodowany wieloma czynnikami, m. in. zmianą żywienia, pasożytami, zmianami w obrębie gruczołów przyodbytowych, chorobami przewodu pokarmowego. Miesiąc to bardzo długo i sprawa jest poważna, dlatego proszę nie zwlekać i jak najszybciej udać się z sunią do lekarza. Proszę opisać niepokojące Panią objawy, dla lekarza jest to sytuacja codzienna i na pewno nie wyjdzie Pani na osobę przewrażliwioną, a informacje, jakie Pani przekaże pomogą lekarzowi postawić prawidłową diagnozę. Pozdrawiam
NDmp. sl312ewvpk.pages.dev/2sl312ewvpk.pages.dev/3
załatwianie się psa na balkonie